W naszą podróż do Syrii i Jordanii wyruszamy we środę. Temperatura w Warszawie wynosi około 15 stopni i jest to pierwszy, od kilku dni, słoneczny dzień. Na lotnisku stawiamy się o 7 nad ranem. Czarter obsługuje włoski przewoźnik Air Italy Polska, założony z inicjatywy Air Italy Group. Na rynku Polskim linia działa od listopada 2007 r. realizując swe loty głównie do odległych portów egzotycznych oraz do krajów leżących w basenie morza śródziemnego. Przelot umilają nam widoki na morze oraz pustynię Arabską (jest to część Sahary, leżąca na wschód od Nilu aż po morze Czerwone). Dla nie zainteresowanych widokami, przewoźnik zapewnił projekcje czwartej, ostatniej i ponoć najgorszej części Shreka.
W Egipcie lądujemy na lotnisku w Sharm el- Sheikh. Po wyjściu z samolotu bije w nas fala upału, o której zdążyliśmy już zapomnieć w Polsce. Miasto położone jest w południowej części Półwyspu Synajskiego (ok. 80 km od Góry Synaj) nad brzegiem Morza Czerwonego, liczy sobie około 20 000 mieszkańców, którzy przybyli tu głównie do pracy w turystyce. Po II wojnie światowej na terenie miasta Sharm El Sheikh, które przed wojną było małą rybacką osadą, stacjonowały egipskie oddziały marynarki wojennej. W 1956 r. wskutek walki z Izraelem Egipt utracił na rok te tereny. Po 10 latach w następstwie wojny izraelsko- egipskiej (Egipcjanie uniemożliwiali żeglugę izraelskich statków po Morzu Czerwonym) Izraelici zajęli półwysep Synaj wraz z terenami, które obecnie tworzą miasto Sharm El-Sheikh. Miasto powstało w 1967 r., jednakże pod nazwą Ofira, obecna nazwa funkcjonuje od 1982 r., kiedy to Egipcjanom udało się w całości odbić tereny miasta wraz z górą Synaj. Około 2000 osadników żydowskich zostało wygnanych do Izraela, ich miejsce zajęli mieszkańcy afrykańskiej części Egiptu oraz miejscowi Beduini.
Obecnie baza hotelowa liczy około 500 ośrodków. Podczas około 1,5 godzinnej podróży autokarem z lotniska do hotelu, widzi się same ośrodki hotelowe, mnóstwo jest jeszcze w budowie. Z sieciówek mijamy hotel Marriott, Hilton, ale są tu jeszcze hotele Hyatt, Accor i amerykański Ritz. Moją wielką radość powoduje znajomy widok Mc Donalda oraz knajpki jeszcze w budowie- Hard Rock Cafe. Sharm El Sheikh to raj dla amatorów nurkowania, występuje tu około 250 różnych raf morskich oraz 1000 gatunków ryb. Muszę przyznać, że drogi w Egipcie są dobre, oczywiście brak na nich sygnalizacji świetlnej, do skręcania i zawracania służą ronda. Do hotelu docieramy ok. godz. 14, co oznacza, że mamy jeszcze całe popołudnie na plażowanie, wycieczka bowiem rozpoczyna się od czwartku rano. Po jakimś kwadransie od zakwaterowania znajdujemy się nad hotelowym basenem. Podczas wylegiwania się na leżakach poznajemy Igora, chyba jedynego turystę z Polski, który przyjechał do tego hotelu na wczasy. Oprócz niego było tu dożo Rosjan-dużo pijących i dużo Anglików i Angielek- dużo ważących;)Igor odpoczywa w sposób, który z kolei nas męczy. Dla niego idealny odpoczynek to cały dzień spędzony nad basenem i w barze. Zastanawiał się nawet, czy nie wybrać się na wycieczkę do Kairu, ale to oznaczałoby cały dzień bez plażowania nad basenem. Żeby było śmiesznie, nasz kolega w mieszka w Polsce nad morzem;) W każdym razie kolega był sympatyczny, ostrzegał nas przed nie płukaniem zębów w wodzie z kranu, przed jaszczurkami, które mogą być w naszym pokoju. Z tymi jaszczurkami to rzeczywiście prawda, po korytarzach pałętało się ich kilka, więc bez problemów mogły wejść i do pokojów. Zęby natomiast płukaliśmy wodą z kranu i „zemsta Faraona” na szczęście nie nastąpiła. Tym bardziej zadziwia nas fakt, jak można cały wypoczynek spędzić w takim 3-gwiazdowym hotelu, Igorowi nie ma się co dziwić, to student;)