Dzisiejszy dzień był najtrudniejszy dla mnie z całej wycieczki. Zmęczenie dniem wczorajszym i „zemsta Faraona” dały o sobie znać. Na szczęście leki zakupione w tutejszej aptece pomogły. Ponoć nie ma sensu przywozić leków z Polski, ze względu na inną florę bakteryjną, nie zadziałają w razie problemu.
Dziś żegnamy się z Syrią. Rano wybieramy się jeszcze na, tym razem, poranną przechadzkę po Damaszku. Po obserwacji panoramy Damaszku z góry Cisco i wczorajszej nocnej przechadzce, za dnia miasto nie robi na mnie już tak ogromnego wrażenia, wydaje się być nawet nieco pozbawione klimatu. Chcemy odwiedzić meczet Umajjadów, trzeci co do ważności meczet na świecie. Jako pierwszy papież, odwiedził go Jan Paweł II, w 2001 r. Nie mogę niestety podzielić się z Wami moimi refleksjami na temat meczetu, ze względu na złe samopoczucie nie udało mi się wejść do środka… cóż, odbieram to jako dobry znak, muszę tu wrócić… Zawiedziona, obserwowałam wejście do meczetu, które ze względu na święto Id było oblegane. Widać było, że zjechała się ludność z całego kraju, również z prowincji. Przewodnik ostrzegał polskie pary przed nie okazywaniem sobie uczuć, nie dotykanie siebie, w okolicy meczetu. Z zaskoczeniem dostrzegłam co najmniej 3 muzułmańskie pary trzymające się za ręce! O meczecie mogę jedynie wspomnieć, iż został wzniesiony w latach 706-715, na miejscu świątyni boga syryjskiego Hadada. Rzymianie wznieśli w tym miejscu świątynię Jowisza, cesarz Teodozjusz I Wielki (379-395), po zakazaniu kultów pogańskich, kazał tu zbudować bazylikę pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela. Bezpośrednio po podboju Damaszku przez Arabów w 636 r., modlili się tu podobno wspólnie chrześcijanie i muzułmanie, o różnych porach dnia.
Kalif Al-Wa w zamian za oddanie katedry św. Jana Chrzciciela wspólnocie muzułmańskiej obiecał przywódcom chrześcijańskim zachować wszystkie pozostałe kościoły w mieście oraz w ramach rekompensaty wybudować nową świątynię, pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny. Kalif Al-Wa I odkupił bazylikę od chrześcijan i w latach 706-715 wybudował na jej miejscu meczet. Z ciekawostek, napiszę jeszcze, że w meczecie przechowuje się domniemaną głowę Jana Chrzciciela.
Przekroczenie granicy syryjsko-jordańskiej nie trwało już tak długo jak w odwrotnym kierunku. Mieliśmy tylko problem z kierowcą autobusu, któremu skończyła się ważność paszportu. Kwestia została szybko rozwiązana, posłał do pracy swego brata, który paszport to może i miał ważny, ale za to nie potrafił prowadzić autokaru;) Brat miał to nieszczęście, że musiał nas dowieść do Ammanu, położonego na wzgórzach… sprzęgło na pewno spalił, ale za to bezpieczni znaleźliśmy się w hotelu.